niedziela, 20 września 2015

Rozdział 26 część 1 ,,Świst i po obiedzie"

♥Abrakadabra♥
Zewnątrz namiotu rozległy się wielkie oklaski. Drużyna Beauxbatons oswoiła smoka i zdobyła wskazówkę. Uczestniczki zadowolone powróciły do namiotu , natomiast nasza Wielka Czwórka -a raczej Wielka Trójka i Elsa - ruszyła w stronę wyjścia.
-Na arenę zapraszamy drużynę Hogwartu! - donośny głos zadzwonił w uszach czwórki przyjaciół. Instynktownie złapali się za ręce i pełni obaw wyszli na plac. Serca łomotały im jak szalone z każdym krokiem coraz mocniej.
***
Widownia zawyła z radości widząc twarze reprezentantów Hogwartu. Bohaterowie wyszli na środek ,wzrokiem bacznie obserwując całą arenę w poszukiwaniu niebezpiecznego stworzenia. Nie było to jednak takie proste ,bo ogromne skały i zielone krzewy zasłaniały całe pole widzenia. Nigdzie nie było widać ani smoka , ani wskazówki.
-Czyżby ta "groźna" bestia się nas wystraszyła i uciekła? - zapytała Roszpunka rozglądając się dookoła.
-Tak, na pewno ośmiometrowy smok odleciał niezauważony przez nikogo zabierając ze sobą połyskującą , przyczepioną łańcuchami do ziemi wskazówkę ,bo wystraszył się czwórki dzieciaków - parsknęła Merida, a długowłosa przewróciła oczami z zażenowaniem.
Jack wciąż nie spuszczał wzroku z Elsy. Praktycznie nic o niej nie wiedział , ale czuł silne przywiązanie. Czuł ,że coś ich łączy , ale nie potrafił do końca określić co. Nagle białowłosi zaczęli wąchać jak głodne psy powietrze , zakręcili głowami koło i zawołali jednocześnie:
-Mmmm... Czekolada!
Dziewczyny obrzuciły ich zdziwionym spojrzeniem. Dopiero kilka sekund później do ich nosów również doszedł słodki zapach gotowanej czekolady.
-Co jest źródłem tego boskiego zapachu? -spytała blondynka wciąż zawzięcie wąchając powietrze poszukując źródła , które wydziela czekoladową woń.
-Znalazłam! Znalazłam! Kto ostatni ten zgniłe , smocze jajko! - zawołała radośnie rudowłosa wskazując palcem mgłę wydobywającą się z gąszczu roślin.
-Stój! To może być jakaś pułapka! - wtrąciła Elsa , lecz na próżno. Merida była już w połowie drogi i wszystko wskazywało na to ,że nie zamierza stanąć. Jedynie tuż przy samych krzakach odwróciła się ku reszcie reprezentantów - jednak tylko po to ,aby pokazać im swój język. Przyjaciele spojrzeli po sobie wymownie , a rudowłosa zaczęła buszować wśród roślinności.
-Może rzeczywiście nie ma tam nic gro... - wypowiedź Jack`a przerwał przeraźliwy krzyk dobiegający zza krzaków. Bohaterowie niczym strzały pobiegli śladami swej przyjaciółki z bujnymi włosami.
Gdy tylko przedarli się przez gąszcz bluszczu zamarli z przerażenia. Merida stała podparta o skałę  , a wszystkie drogi ucieczki blokowało jej ogromne zielone stworzenie z trze... czteroma głowami. Smok odwrócił dwie głowy w stronę trójki i zaczął pluć na nich swoim kwasem. Bohaterowie zręcznie unikali ciosów , natomiast smok denerwował się coraz bardziej. W końcu skończyła mu się cierpliwość i zaczął atakować bardziej "przemyślanie". Przestał strzelać jadem gdzie popadnie i skupił się na jednym , najbliższym celu - głowie Jack`a. Wystrzelił swój złotozielony kwas w taki sposób ,aby chłopak nie mógł przesunąć się w żadną stronę. W skrócie - białowłosy był w śmiertelnej pułapce.
W ostatniej jednak chwili Elsa krzyknęła:
-Przegrałeś zakład!
Jack mimowolnie schylił się z bólu , a z jego ust wyleciało kilka ślimaków w zielonym śluzie.  Widownia zaczęła bić brawa i śmiać się głośno. Jedynym plusem w tej kompromitującej sytuacji było to ,że głowa chłopaka wciąż była w jednym kawałku.

Sidlarz wkurzył się już niemiłosiernie. Wszystkie jego próby roztopienia zdobyczy zakończyły się fiaskiem , więc postanowił przejść do ostatecznej degustacji. W chwili ,gdy pochylił się nad stojącą wciąż jak słup soli Meridą , coś świsnęło i po dziewczynie nie został żaden ślad. Publiczność i sędziowie wydawali się być tak samo zaskoczeni jak zielona bestia , której kolacja dosłownie świsnęła sprzed nosa.


To nie jest cały rozdział , ale jestem naprawdę wykończona tym dniem i najzwyczajniej w świecie nie mam po prostu weny. Oczywiście mogłabym się pocić i napisać go do końca , ale prawdopodobnie przeczytalibyście go dopiero około 24 jak nie później. Mam nadzieję ,że taki jakby począteczek wam póki co wystarczy. Część drugą postaram się wstawić jak najszybciej ;) i życzę udanego poniedziałku - w moim przypadku dzień będzie zły , bo zaczynam kartkówką z chemii...
Dobranocka ;)

16 komentarzy:

  1. Rozdzialik......CUDAŚNY !!!
    Czyżby to Czkawka ze swoim smoczkiem Szczerbatkiem ?

    ~DzikaXD~

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiaszczy rozdział!!!
    Nominowałam cię do LA! Więcej tu: http://jack-mroz-jako-syrena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. człowieku ja tu czekałam na Mericcup a tu w takim momencie mi skończyłaś no! Hańba ci ! :D xD Nie no żartuje hah rozdział fajny i to z czekoladą jak Jack i Elsa razem powiedzieli to mi się z krainą lodu skojarzyło :D ( bo to z tg chyba było ;3 ) Elsa miałą dobry pomysł hahah :D biedny Jack :D z rynny pod deszcz? :D hah ale najbardziej mnie interesuje końcówka czyżby to CZkawka? Czyżby dostanie buziaka od Mer, że ją uratował??? Kurde no normalnie Polsat się zaczne nazywać, że urwałaś w takim momencie!!! ;-; XD Dobra spokój, niecierpliwie czekam na nexta który pojawi się w ....? Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha z Polsatem to mnie rozwaliłaś xD
      Swoją drogą zaliczyłam chemię i rozdział w... jutro lub pojutrze :3

      Usuń
    2. hah to sie cieszę? :D XD A to gratluje bo chemia to złooo :o
      niecierpliwie czekam ^_^

      Usuń
  4. będe ci spamowała! XD czekam na odp albo rozdział hihi taka śmieszne :D

    OdpowiedzUsuń
  5. oł yea@!!! bebe, bebe, bebe oooooooooooooooooooooooo XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem miał być w piątek , a jest sobota , ale ja nie dam sobie rady... po prostu nie mogeee! Zawsze gdy siadam do kompa mam pustkę w głowie i nie wiem co napisać :-; To takie okropneeee.
      Jak na razie mam tyle , może to tymczasowo trochę załata ranę xD:
      -Już wszystko gra. - zawołał jakiś znajomy głos. - Możesz otworzyć oczy.
      Rudowłosa powoli otworzyła powiekę poszukując źródła tego opiekuńczego głosu. Ku jej zdziwieniu jedyne co zobaczyła to błękitne niebo i puszyste chmury. Dziewczyna spojrzała w dół lecz tam widać było tylko szarą mgłę.
      -To-to już? Smok mnie zjadł i umarłam? - zapytała rozglądając się z zaciekawieniem. Wiatr muskał jej porcelanową , pokrytą piegami twarzyczkę. Merida czuła się niczym ptak szybujący w powietrzu. Rozprostowała ręce i śmiejąc się pruła niczym ptak w powietrzu.

      Usuń
    2. porpostu masz brak wenki? oj współczuje :c ale co ja poradze ze sie doczekac nie moge a ze jeszcze coś ciekawego miało sie stać i to prawdopodbnie z moją parą i skończyłaś w takim momencie to sie nie dziw no! XD hah tymczasowo! no jest fajnie przynajmniej przeżyła, ale że lata w powetrzu to ten troche dziwne xd ale i tak ak dla mnie sweet <3 XD no to ten jak wenka ci wróci to daj znać, bo pomóc to ci chyba nie pomoge c'nie? no to ten no XD ( za dużo ,, xd '' używam ;-; :D ) do odpisania ,♥ :D

      Usuń
    3. jak ci wenka wróci daj mi znać <3 :D

      Usuń
    4. Tobie miałabym nie dać znać ? :D
      Swoją drogą to bardzo mi miło ,że ktoś wciąż komentuje :3
      Mam już motywacje , może coś do jutra wypoce xD

      Usuń
    5. Hah miło <3 No widzisz? Zresztą mówiłam mnie sie tak szybko nie pozbędziesz! :D O no to sie ciesze <3 będę czekała niecierpliwie :D Pozdrawiam :D

      Usuń
  6. A moze jutro coś wymyślisz i wstawisz? ^_^ :D

    OdpowiedzUsuń