Na dworu King Cross panował gwar , który śmiało można by
porównać do gwaru na targu w niedzielne popołudnie. Setki , być może nawet
tysiące czarodziejów przedzierało się przez wielkie tłumy mugoli zmierzając na peron 9 i 3/4. Każdy wiedział
oczywiście gdzie on jest i jak się na niego dostać. Jednak był jeden wyjątek.
Mały chłopiec o czekoladowych włosach wciąż biegał szukając odpowiedniego
peronu. Próby zapytania strażników nie dały żadnych pozytywnych rezultatów.
Zagubiony usiadł na ławce i przypatrywał się ludziom z ciężkimi walizkami. Sam
miał tylko małą ,skórzaną torbę zawieszoną przez ramię.
-To niemożliwe! Nie ma tu peronu 9 i 3/4! Ktoś chciał zrobić
ze mnie idiotę. Ale w takim razie ,który pociąg odjeżdża do Hogwartu?- pomyślał
i ze zmęczenia podparł swój podbródek ręką.- Co ja teraz zrobię?
Wstał i jeszcze raz rozejrzał się dookoła. Nagle poczuł ból
w plecach i upadł na ziemię. Oszołomiony upadkiem dostrzegł małą postać o krótkich czarnych
włosach, która zakrywając twarz ręką podbiegła pomóc mu wstać.
-Ja- ja bardzo przepraszam , ale nie zauważyłam cię!
Przysięgam nie chciałam zrobić ci krzywdy! - mówiła zdyszana pomagając mu
podnieść się na nogi.
-Nic się nie stało - odpowiedział chłopak , chociaż nadal
trochę bolało go ciało po upadku. Dziewczyna uśmiechnęła się od niego i podała
mu rękę.
-Jestem Cleo.
-Czkawka - przedstawił się bohater i uścisnął dłoń Cleo - A
może ty wiesz gdzie jest ten peron 9 i 3/4?
-Oczywiście ,że wiem! Ty też jedziesz do Hogwartu? - zapytała ,a chłopak kiwnął głową. Oboje
podeszli do ściany między peronem 9 ,a 10. - To tu. Chodź ,bo zaraz spóźnimy
się na pociąg! - krzyknęła dziewczyna i trzymając go za rękę , wbiegła w mur.
Po sekundzie znajomi znaleźli się na magicznym peronie tuż przy lokomotywie z
wielkim napisem: Hogwarts Express.
Czkawka rozejrzał się z wielkim zaciekawieniem. Po chwili do Cleo podbiegły
dwie dziewczyny.
-Musze już iść. Do zobaczenia później - powiedziała i weszła
z przyjaciółkami do pociągu. Chłopak podążył ich śladem. W środku rozglądał się
za wolnym przedziałem , jednak wszystkie były zajęte.
***
Po dłuższej wędrówce zauważył na końcu pociągu jeden wolny
przedział. Zamknął drzwi i usiadł na miękkie siedzenie. Chciał jechać sam , bez
żadnych towarzyszów. Po kilku minutach z lokomotywy zaczęła ulatniać się para i
pociąg ruszył. Czkawka rozłożył się wygodnie na kanapie i zamknął oczy. Nagle
drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i w przejściu pojawiły się dwie osoby płci
żeńskiej. Jedna z nich miała długie , blond włosy. Druga była ich totalnym
przeciwieństwem. Jej rude włosy były bardzo skołtunione i przypominały
napuszony ogon kota.
-Siemanko ,możemy się przysiąść ? - zapytała rudowłosa , po
czym nie czekając na odpowiedź ,rzuciła się na drugą kanapę.
-Ym... jasne... - odpowiedział wyraźnie zawiedziony Czkawka.
Miał ochotę na trochę świętego spokoju, ale w towarzystwie tej
"dzikuski" o spokoju nawet nie było mowy.
-Wybacz za moją niekulturalną przyjaciółkę - spojrzała na
dziewczynę krzywym spojrzeniem - Ona już taka jest...
-Aha... Tak w ogóle to jestem Czkawka - zaczął nieśmiało
chłopak ,kiedy obie znajome usiadły już naprzeciwko niego.
-Ja nazywam się Roszpunka , a to - wskazała na rudowłosą -
jest Merida.
Nagle drzwi jeszcze raz otworzyły się i tym razem stanął w
nich białowłosy chłopak. Trzymał w ręku długą , zaokrągloną przy końcu laskę
zrobioną z drewna.
-Ukryjcie mnie! - krzyknął i zwinnie wskoczył pod siedzenie
Czkawki.
Po chwili do ich przedziału zajrzało dwoje ogromnych , na
pewno starszych od naszych bohaterów "goryli".
-Widzieliście tu takiego małego bachora z białymi włosami?!
- zapytał donośnie jeden z nich
-Nie , nie widzieliśmy - odpowiedziała Merida i zaczęła
bawić się swoimi włosami jak małe ,niesforne dziecko.
Koledzy spojrzeli po sobie i trzasnęli drzwiami przedziału.
-Co to było? - zapytała zaskoczona Roszpunka
-To Marc i Dan. Dwoje przygłupów z trzeciej klasy. Są mega
silni i mega głupi. - powiedział chłopak , który jeszcze przed chwilą ukrywał
się pod siedzeniem Czkawki.
-Dlaczego cie szukali? - zapytała Merida , wyraźnie
zaintrygowana nową znajomością.
-Powiedzmy ,że nie przepadają za moją obecnością. Ale skoro
już zostanę tutaj dłużej to czas się poznać. Jack - powiedział i wyszczerzył swoje
białe zęby.
-Roszpunka , Merida i Czkawka - powiedziała blondynka i
również delikatnie się uśmiechnęła.
Po chwili rudowłosa wskoczyła pomiędzy chłopców i zwróciła
się do Jack`a:
-Ej , a po co ci ta laska?
-Merida! - skarciła ją przyjaciółka
-No co? Jestem ciekawa. Więc do czego ci ona?
Jack zaśmiał się i machnął drewnianym kijem w stronę okna.
Te zaczęło pokrywać się szronem , który tworzył różne abstrakcyjne wzorki. Nagle
przyjaciele zamarli. Merida z zaskoczenia ,natomiast pozostała dwójka z
przerażenia.
Z góry przepraszam ,że taki krótki , ale chce sprawdzić czy
ktoś będzie to czytał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz