niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 2 "Czapki też mają coś do powiedzenia" + pytanie

♥Abrakadabra♥
-To-to cz-czarna magia! - krzyknęła Roszpunka i po chwili dodała ,tym razem już trochę ciszej - To dar od czarnego pana! Proszę ,nie rób nam krzywdy!
-Cicho bądź! - warknął Jack - To nie żadna czarna magia! Moc wrodzona... i tyle. Zresztą jak widać wszyscy jesteście tacy sami , niepotrzebnie tu w ogóle przychodziłem
-Czekaj! Ja... przepraszam. Trochę za pochopnie zareagowałam... Jednak nie zmienia to faktu ,że władasz mocami ,które są zabronione w Hogwarcie! - odpowiedziała szybko blondynka. Wydawało jej się ,że rozbraja bombę ,a każde złe słowo może spowodować wybuch.
-Ale super! - rozładowała atmosferę trochę opóźniona Merida i aż podskoczyła z wrażenia - Musisz , po prostu musisz mnie tego nauczyć!
Jack zaśmiał się ironicznie na widok podnieconej Meridy i usiadł koło nieco speszonej Roszpunki. Burknął do niej pod nosem jakieś "wybaczam" i z poważnym tonem zwrócił się do reszty przyjaciół : Ale nikomu o tym nie powiecie , tak?
-Obiecujemy. - odpowiedział spokojny  Czkawka , który nie odezwał się ani słowem do tej pory. Znał już wiele sekretów i żadnego z nich nigdy nawet nie próbował wyjawić. Większość też zapomniał do tej pory , więc nawet za pomocą veritaserum nic by z niego nie wyciągnięto.
Przez kilka może nawet kilkadziesiąt minut grupa była całkowicie cicho. Nikt nie odważył się zacząć rozmowy. Po chwili odezwała się Merida z charakterystyczną dla niej fascynacją:
-A do jakiego domu chcecie trafić?
-Obojętnie. To w ogóle ma jakieś znaczenie? - odpowiedział bez krzty zainteresowania Czkawka. Ruda dziewczyna przewróciła oczami. Do końca podróży jechali w całkowitym milczeniu. Chłopakowi o czekoladowych włosach nie przeszkadzało to za bardzo. W końcu miał święty spokój. Natomiast Merida i  zimny przyjaciel byli zniesmaczeni tą sytuacją. Trudno się dziwić , w końcu z natury byli wulkanami energii. Długowłosej było wszystko jedno. Chociaż szczerze chciała porozmawiać ze swoją przyjaciółką ,  wcale nie miała ochoty na pogawędki z Jack`iem. Kiedy w końcu dojechali do celu wszyscy odzyskali swoje dawne humory. Byli bardzo zainteresowani nowym otoczeniem. Gdy wysiedli z pociągu ustawili się przy wysokim ,szczupłym mężczyzną ,który z wołał swoim ciepłym głosem , kompletnie nie pasującym do ciała:
-Pierwszoroczni! Pierwszoroczni tutaj! No dalej za mną... są jeszcze jacyś pierwszoroczni? Patrzyć pod nogi! Pierwszoroczni za mną!
Bohaterowie szli za mężczyzną obserwując uważnie wszystko dookoła. Nie było to łatwe , ponieważ panował wieczór i wszędzie było ciemno. Po chwili za zakrętem zobaczyli ogromny zamek z wieloma basztami i wieżyczkami. Budowla odgrodzona była wielkim i pewnie głębokim , czarnym jeziorem.
-Po czterech do łodzi! - krzyknął wysoki mężczyzna i wskazał swoją kościstą ręką kilka drewnianych łódeczek. Przyjaciele wsiedli razem i wszyscy przyszli uczniowie szkoły magii i czarodziejstwa popłynęli za nauczycielem.
                                                                                ***
-Merida Waleczna! - przeczytała gruba , siwowłosa czarownica. Rudowłosa dziewczyna szybko usiadła na mały taborecik ,a kobieta nałożyła jej na głowę starą , szmacianą , znaną dobrze wszystkim starszym czarodziejom , Tiarę Przydziału. Ta jakby natychmiast krzyknęła:
-GRYFFINDOR!
Merida żwawym krokiem pobiegła do stołu przy ,którym inni Gryfoni wiwatowali na jej widok.
Przy kolejnym nazwisku czarownica zmrużyła oczy i parsknęła śmiechem. Dyrektor skarcił ją swoim wzrokiem , a ona natychmiast spoważniała.
-Czkawka y... - kobieta męczyła się z przeczytaniem nazwiska
-Wystarczy Czkawka - powiedział chłopak o czekoladowych włosach , usiadł na krześle i nałożył na siebie tiarę. Ta z kolei zastanawiała się chwilę po czym krzyknęła:
-HUFFLEPUFF!
Chłopak podszedł do stołu przy którym siedzieli uradowani uczniowie żółtego domu i usiadł na krześle. Martwił się ,bo nie znał tu nikogo ,a poznawanie nowych osób nie było dla niego takie proste. Jednak po chwili zobaczył obok siebie znajomą twarz:
-Cleo?
Dziewczyna z czarnymi włosami odwróciła się w jego stronę i delikatnie uśmiechnęła :
-Cześć Czkawka.
Chcieli dłużej porozmawiać ,ale nagle tiara ponownie krzyknęła nazwę ich domu. Uradowani zmuszeni byli do powitania nowego członka.
-Roszpunka z... wieży? - powiedziała kobieta i zmarszczyła brwi.  Nagle z w tłumie usłyszano głos:
-Przepraszam , przepraszam , muszę przejść , przepraszam , ej uważaj na moje włosy! Ała! Przepraszam! No przesuńcie się w końcu! - Po chwili przy taboreciku pojawiła się blondynka trzymająca w rękach swoje długie włosy. Usiadła na małym krzesełku ,a nauczycielka nałożyła jej tiarę przydziału na głowę. Ta gdy tylko delikatnie dotknęła jej skóry , od razu krzyknęła:
-RAVENCLAW!
Następnie przyszło jeszcze kilka , mało istotnych osób aż w końcu:
-Jack Frost! - krzyknęła czarownica z wyraźnym zmęczeniem. To był już ostatni uczeń , który nie wiedział jeszcze w jakim będzie domu. Tiara zaczęła głośno się zastanawiać:
-Inteligentny ,pasuje do Ravenclawu , odważny jak Gryfon ,jednak przebiegły jak ze Slytherinu... a może Hufflepuff? Nie , jednak nie...Hmmm... - Nagle Tiara Przydziału głośno krzyknęła:

Wiem ,że znowu jest trochę krótki , ale mam mało czasu na pisanie. Myślę jednak ,że może wam się spodobać i ze zniecierpliwieniem czekam na wasze opinie :)
+
Mam do was jeszcze takie pytanie: Wolelibyście abym bardziej skupiła się na Wielkiej Czwórce czy dodała parę innych osób np: Elsę i Flynna? Nie krępujcie się i koniecznie napiszcie mi w komentarzu.

1 komentarz: