-Co?! Nie to przecież jakieś szaleństwo! - krzyknęła
Roszpunka i nerwowo odgarnęła włosy - Nawet... Nawet jeśli to nie możemy wciąć
udziału! Przecież tylko uczniowie na czwartym roku mogą! Prawda? Prawda?! -
dziewczyna rzuciła się z groźną miną do nauczyciela. Ten jednak ,wciąż
zachowując grobową twarz, wstał i oznajmił:
-Tak to prawda. Na szczęście po rozmowie z dyrektorami
reszty szkół doszliśmy do wniosku ,że możecie brać udział jako cała czwórka.
Dzięki temu będziecie mieć większe szanse na pokonanie przeciwników. Poza tym
tylko jeśli cała wasza czwórka będzie startowała uda się otworzyć komnatę.
-Zaraz jak to większe szanse na pokonanie? Czemu nie dadzą
nam wygrać? - zapytał Jack o oparł głowę na swojej drewnianej lasce. Ku jego
zdziwieniu żadnej kija tam nie było i biedak zarył zębami w podłogę. - Co jest?
Gdzie moja laska?
Białowłosy ostatnio często nosił ją przy sobie , nie dopuszczając
,aby ktokolwiek inny jej dotykał. Dwa tygodnie temu jakaś blondynka trąciła ją
przypadkiem , a na ziemi pojawił się lód. Chłopak tak długo przekonywał ją na
"problem ze wzrokiem" ,że dziewczyna na szczęście odpuściła sobie
wizytę u dyrektora.
-Skąd mamy to wiedzieć? - prychnął Czkawka usiłując nie
patrzeć w podejrzliwe ,turkusowe oczy przyjaciela.
-Ale...Ale przecież uczniowie będą się skarżyć!
Pierwszoroczni nie mogą brać udziału. Tak jest napisane w regulaminie! - mówiła
długowłosa wciąż broniąc się zaciekle.
-Spokojnie , spokojnie. Właśnie po to była ta lekcja. -
odpowiedział Lagenda biorąc duży łyk zielonej herbaty. Widząc jednak zdziwione
spojrzenia podopiecznych ciągnął dalej - Po uświadomieniu innym kim jest Fear
wciśniemy jakiś kit ,że w tym roku każdy może wciąć udział w turnieju. Nikt nie
ma prawa nic powiedzieć.
-Ale... - zastanowiła się blondynka. Czuła ,że zabrakło jej
argumentów. -Ale... O! A niby skąd taka pewność ,że czara wybierze nas?
Przecież tego nie da się ustawić! - dziewczyna dumnie założyła ręce na klatkę
piersiową.
-Wszystko będzie idealnie zagrane. Zresztą sami się
wieczorem przekonacie. Teraz lepiej uciekajcie na resztę lekcji. Miłego dnia dzieciaki!
- mówiąc to profesor popchnął delikatnie Wielką Czwórkę i trzasnął drzwiami. Przyjaciele
rozeszli się w różnych kierunkach.
Roszpunka jednak wcale nie zamierzała iść na zajęcia. W czasie przerwy ukryła się w szkolnej toalecie , a gdy korytarz opustoszał pewnym krokiem ruszyła w stronę biblioteki. Chciała bowiem znaleźć jakiekolwiek informacje o turnieju trójmagicznym. W połowie drogi usłyszała jakieś szepty i głośne kroki. Przestraszona wbiegła na palcach za gruby słup i wychyliła lekko głowę. Przez korytarz przechodził... Czkawka! Blondynka chciała do niego pobiec , ale w ostatniej chwili zauważyła ,że szatyn nie idzie sam. Obok kroczyła szczupła dziewczyna. Jej zaplecione w warkocz włosy były śnieżnobiałe. Oboje po krótkiej , szeptanej rozmowie weszli do damskiej toalety. Długowłosa odetchnęła z ulgą i ponownie udała się w kierunku czytelni. Za rogiem jednak spotkała ją kolejna niespodzianka.
Roszpunka jednak wcale nie zamierzała iść na zajęcia. W czasie przerwy ukryła się w szkolnej toalecie , a gdy korytarz opustoszał pewnym krokiem ruszyła w stronę biblioteki. Chciała bowiem znaleźć jakiekolwiek informacje o turnieju trójmagicznym. W połowie drogi usłyszała jakieś szepty i głośne kroki. Przestraszona wbiegła na palcach za gruby słup i wychyliła lekko głowę. Przez korytarz przechodził... Czkawka! Blondynka chciała do niego pobiec , ale w ostatniej chwili zauważyła ,że szatyn nie idzie sam. Obok kroczyła szczupła dziewczyna. Jej zaplecione w warkocz włosy były śnieżnobiałe. Oboje po krótkiej , szeptanej rozmowie weszli do damskiej toalety. Długowłosa odetchnęła z ulgą i ponownie udała się w kierunku czytelni. Za rogiem jednak spotkała ją kolejna niespodzianka.
-Cz-czkawka?! Co ty... Jak ty tu? - zapytała zdziwiona
patrząc się to na chłopaka , to na drzwi od szkolnej łazienki.
-Ech... Cleo mnie wystawiła... Czekałem trzy godziny!
Rozumiesz to?!Trzy godziny spędziłem na tym głupim placu! - mówiąc to szatyn
rzucił bukietem kwiatów w kąt korytarza -Najpierw kobieta proponuje ci
spotkanie , a potem nawet nie raczy się zjawić! Czy wszystkie babki takie są?!
A zresztą muszę pobyć sam!
Chłopak odszedł w kierunku swojego dormitorium.
-Trzy godziny? - Roszpunka zaczęła głośno myśleć - Przecież
to niemożliwe! Kilka minut temu zakończyła się lekcja Historii na której
Czkawka był obecny! Coś mi tu śmierdzi... - dziewczyna zmarszczyła brwi - I
wydaję mi się ,że wiem kto może mieć z tym coś wspólnego...
***
Wielka sala była zapełniona aż po brzegi. Uczniowie Hogwartu
, Dumstrangu i Beauxbatons z niecierpliwością czekali ,aż czara wskaże
reprezentantów tegorocznego Turnieju Trójmagicznego. Wszyscy byli
podekscytowani i pełni nadziei na wylosowanie. Wszyscy prócz czwórki przyjaciół
stojącej w jednym z ostatnich rzędów.
-Czemu wszyscy się tym tak ekscytują? Przecież tam można
zgin- Merida ziewnęła przeraźliwie- ąć.
-Można , ale popatrz też na zalety Turnieju. Szkoła która
wygra zdobędzie piękny puchar , a osoby biorące udział odzieją się wielką
chwałą na całe życie! - przed rudowłosą stanął wysoki , umięśniony brunet - Nazywam
się Bruce Marter , chodzę do Dumstrangu- chłopak pocałował dziewczynę w rękę.
Ta speszona szybko ją zabrała i oblała się rumieńcem.
-Ja jestem Merida... Merida Walczeczna. To znaczy Waleczna!
- rudowłosa zaśmiała się sztucznie.
-Bardzo ładne imię niewiasto .Wydajesz się być naprawdę
bardzo miła. Merido co , więc powiesz na to , aby jutro wybrać się gdzieś na
spotkanie? Znajdziesz dla mnie czas?
Dziewczyna uśmiechnęła się zalotnie i ponownie zarumieniła.
Tym razem chyba był to raczej inny rodzaj rumieńca.
-Nie , nie znajdzie! - do dyskusji wtrącił się Czkawka. Coś
w środku kazało mu przerwać tę rzygającą serduszkami rozmowę. Chłopak nie do
końca wiedział co to może być. Czyżby zazdrość? Nie! Ta myśl w ogóle nie
przechodziła mu przez głowę.
-Ale.. - Bruce chciał coś jeszcze dodać ,lecz właśnie
zaczęła się ceremonia. Brunet rzucił tylko do Meridy: Porozmawiamy później i
wrócił na swoje miejsce.
-Co to miało być?! - dziewczyna ocknęła się ze stanu
różowych serduszek i spojrzała wrogo w stronę pełnego triumfu przyjaciela.
-Ja... No sam nie wiem... - szatyn lekko się zaczerwienił
-Ty chyba... chyba nie jesteś zazdrosny , prawda? - dopytywała
się rudowłosa.
-Zazdrosny?! Błagam daj już sobie spokój. Po prostu koleś
wygląda jak łamacz serc. Zresztą skąd on się urwał ,że wciąż używa
"niewiasto"? - chłopak zaczął się tłumaczyć odwracając wzrok.
Dziewczyna chciała coś jeszcze dodać , ale nagle na sali zrobiło się ciemno.
Jedynym źródłem światła był tajemniczy , niebieski płomień czary.
-Nadszedł już czas! - powiedział dumnie dyrektor wskazując
palcem wskazującym Czarę. Nagle błękity ogień buchając zmienił kolor na
czerwony , a w rękach dyrektora pojawiły się dwa pergaminy. - Dobrze , więc! Reprezentantki
Beauxbatons to - wśród uczniów nastało poruszenie - Angelika Ząbek i Ernesta
Writt!
Rozległy się brawa , a zafascynowane Francuzki zaczęły głośno piszczeć. Po chwili dwie
wysokie dziewczyny pojawiły się obok dyrektora. Uśmiechnięte dygnęły lekko i po
kolei podały dłonie siwobrodemu. Ten również zadowolony wskazał im ogromne
drzwi na końcu sali , do których obie szybko się udały. Czara ponownie buchnęła
krwistoczerwonym ogniem i w dłoniach naczelnika ponownie pojawiły się dwa
pergaminy.
-Reprezentantami szkoły Dumstrang zostają: Ardest Maciejo i
Bruce Marter!
Szkoła mięśniaków zaczęła głośno klaskać i klepać
przyjacielsko wybrańców. Po chwili oni również podali ręce dyrektorowi i
ruszyli w stronę wielkich drzwi.
-Czas na ostatnich reprezentantów , reprezentantów Hogwartu.
Jak wiecie z wiadomych przyczyn w tym roku mogły zgłosić się również młodsze
klasy. - Czara Ognia już ostatni raz wybuchła czerwonym blaskiem
"wręczając" siwobrodemu jeden pergamin. - W tym roku oficjalnymi
reprezentantami Hogwartu zostają: Jack Frost , Roszpunka z Wieży , Merida
Waleczna i... - tu głos dyrektora zawiesił się na chwile - Elsa Arendell...
Nikt nie klaskał , nikt nawet nie drgnął. Nastała zupełna cisza.
I co? Jak było ?:D Spodziewaliście się Elsy? Rozdział nie był jeszcze tym "ciekawym". No wiecie to było takie trochę pokręcone wprowadzenie. Starałam się dodać trochę miłości , ale jeszcze nie pora ;) Mam nadzieję ,że się podobało.