W gabinecie powstało istne zamieszanie. Profesorowie ,
łącznie z dyrektorem bacznie przyglądali się podejrzanemu zjawisku. Jedynie
uczniowie nie byli za bardzo zainteresowani plamą.
-Ech... Czemu nauczyciele to tacy idioci? - powiedział
zażenowany Czkawka
-Może trochę kultury! Gdyby nie ci "idioci" sam
byłbyś idiotą. - odpowiedział Jack
-Tobie to już i tak nie pomogą - odburknął szatyn , a
białowłosy przewrócił oczyma
-Co miałeś na myśli? - zapytała Roszpunka przerywając niezręczną ciszę.
-No to chyba logiczne ,że jak na ścianie pojawia się jakaś
plama , to trzeba sprawdzić to z drugiej strony. - rzekł chłopak , a blondynka
aż podskoczyła z wrażenia
-To jest to! Jesteś genialny! Szybko , chodźcie!
-Ale po co? Profesorowie się tym zajmą. - odpowiedziała
Merida i ziewnęła odsłaniając wszystkie zęby.
-Merida ma racje , lepiej się w to nie mieszać. - powiedział
Jack i popatrzył z troską w stronę dorosłych czarodziei.
- No proszę was! Wierzycie ,że oni to załatwią? - burknęła
Roszpunka - Ta... ja też nie. I nie wiem jak wy , ale ja idę to sprawdzić.
- Pójdę z tobą. W końcu i tak nie mam nic innego do roboty.
- oznajmił szatyn ,a potem zwrócił się do zasypiającej dziewczyny - A ty ruda ,
idziesz?
- Nie królewiczu , nie chce być twoją żoną! - krzyknęła
Merida , a zdziwiony chłopak delikatnie się zarumienił. Nagle poczuł ciepłą
rękę blondynki na swoim ramieniu.
-Nie przejmuj się. Mamrocze przez sen. - dziewczyna
rozejrzała się dookoła - Wygląda na to ,że musimy iść sami.
-Jakby co ja umywam ręce!
Nie będę was krył. - odrzekł białowłosy i usiadł bliżej śpiącej
rudowłosej
-Wcale nie musisz - powiedziała Roszpunka spoglądając jednym
okiem na profesora Lagendę. Po chwili odparła dumnie - Mamy obrońcę. Znaczy...
zresztą nie ważne już. Chodźmy.
Razem z chłopakiem o oliwkowych oczach ruszyła w stronę
drewnianych drzwi. Jednak zamiast otworzyć je , weszła na nie bezmyślnie i
runęła z hukiem na ziemię. Na szczęście nie odwróciło to uwagi nauczycieli.
-Yyyy... A co ty robisz? Nie wiesz jak się otwiera drzwi? -
zapytał Czkawka i pomógł dziewczynie wstać.
-Jakoś tak zapomniałam. - powiedziała Punka i wzruszyła
ramionami.
-Zapomniałaś? Dobrze się czujesz blondi?
-Tak , jest w porządku. Ale może tym razem ty spróbuj?
Chłopak otworzył drzwi i razem z blondynką wyszli na
korytarz. Panowała ciemność i grobowa cisza. Oboje czuli się lekko zestresowani
o czym świadczyły pojawiające się na ich czole krople potu. Przyjaciele zastanawiali
się dlaczego jest tak cicho. Zwykle o tej porze uczniowie chodzili do swoich
domatoriów i towarzyszył im wesoły nastrój. Tym razem jednak tak nie było.
-I co znaleźliście coś? - znikąd pojawiła się obok nich
Merida , a za nią Jack
-Wystraszyłaś mnie! -
krzyknęła blondynka i aż podskoczyła z wrażenia. Po chwili jednak
spoważniała i zwróciła się w stronę białowłosego -Moment czy nie mieliście
zostać w gabinecie?
-Mieliśmy , ale jakoś nie zostaliśmy. - odpowiedział
zdezorientowany chłopak. Ponownie zapanowała niezręczna cisza.
-Hej patrzcie! - rzekł Czkawka pokazując wilgotną plamę na
ścianie - Taka sama jak w pokoju dyrektora!
-Rzeczywiście , ale jak to możliwe ,że się tam pojawia?
Przecież nie ma żadnego przecieku. - stwierdził Jack i podszedł do zjawiska ,
aby móc bliżej się mu przyjrzeć.
-Znajdujemy się szkole magii i czarodziejstwa! Tu wszystko
jest możliwe , co nie? - zauważyła Roszpunka.
-Nikogo z was nie zdziwiła pochodnia paląca się obok? -
zapytała rudowłosa wtrącając się do rozmowy. -To chyba oczywiste ,że coś tu
jest.
-Masz na myśli tajne przejście? W sumie to całkiem nie
głupie stwierdzenie. Widziałam tu już jedno , tuż przy gabinecie profesora
Lagendy. - powiedziała długowłosa i razem z przyjaciółką zbliżyła się do źródła
delikatnego światła.
- Sprawdźmy to! - podniecił się chłopak o czekoladowych
włosach - Może jest tam jakiś przycisk czy coś w tym stylu?
Czwórka wspólnie uważnie obejrzała przedmiot ze wszystkich
stron. Jednak nic nie wskazywało na jego niezwykłość. Normalna pochodnia , nic
szczególnego. Nagle znudzona całą sytuacją Merida , oparła się o ścianę ,
gasząc przy okazji źródło światła. Przyjaciół ogarnęła całkowita ciemność. Jack
wyciągnął różdżkę i wypowiedział zaklęcie: ,,lumos". Po chwili na końcu
magicznego patyka pojawiła się mała kulka światła. Trójka w tym samym czasie spojrzała
na rudowłosą ze wściekłością.
-No co? - odburknęła czując na sobie ich nieprzyjemne
spojrzenie. - Nie moja wina.
Roszpunka przewróciła oczami. Jej wzrok zatrzymał się na
plamie , która wtedy wzbudziła tak wielkie zainteresowanie wśród profesorów.
-Patrzcie! Ona znika! - krzyknęła wskazując palcem na
zjawisko. Rzeczywiście , plama robiła się coraz mniejsza aż w końcu zniknęła. Kiedy
trójka zajęta była przyglądaniem się śladzie na ścianie , szatyn zauważył jakiś
tajemniczy , żelazny przedmiot wewnątrz pochodni.
-Zapalmy ją jeszcze raz , wtedy będzie lepiej widać! -
stwierdził Jack , a Czkawka powstrzymał go ręką:
-Czekaj! Tu coś jest. Mógłbyś poświecić różdżką?
Białowłosy zbliżył patyk do wgłębienia , a Merida wyjęła z niego
żelazny klucz.
-Do czego on może służyć? - zapytała cicho Roszpunka.
Niestety nie doczekała się żadnej odpowiedzi ,bo po chwili za czwórką
przyjaciół pojawili się nauczyciele łącznie z dyrektorem. Niestety nie mieli
zadowolonych min. Ich twarze przeistoczyły się w nienaturalne grymasy i nagle
wszystko ogarnęła ciemność.
Trochę chaotyczny rozdział , ale myślę ,że da się zrozumieć
;) Dziękuje za przeczytanie.