Dni w Hogwarcie mijały bardzo mozolnie. Przyjaciele
przestali już spędzać czas ze sobą i
rozeszli się ,każdy w innym kierunku. Roszpunka zauważając swoją nagłą zmianę w
nauce i zachowaniu postanowiła trochę nad sobą popracować. Uczyła się
nadprogramowo , spędzała całe noce na wkuwaniu materiału. Nie było to jednak
takie łatwe , bo coś w środku nadal podpowiadało jej ,aby zrobić coś złego.
Dziewczyna zastanawiała się czasem , czy nie próbuje na siłę kogoś udawać. Czy
to oznacza ,że tak naprawdę wcale nie jest taką świętoszką za jaką się podaje?
Blondynka miała zupełny mętlik w głowie. Nie miała zielonego pojęcia co robić.
Jednak pomimo to udawało jej się podtrzymać fason. Gorzej z pozostałą trójką. Z
resztą przyjaciół działy się okropne rzeczy , a z dnia na dzień było tylko coraz
gorzej. Merida była okropnie zmęczona i wszystko ją natychmiastowo nudziło. Nawet
magia lodowego berła białowłosego nie robiła na niej większego wrażenia. Jack
stał się pilniejszym uczniem , nie opuszczał już żadnych zajęć i zawsze był na
nie odpowiednio przygotowany. Chłopak coraz rzadziej używał swoich tajemnych
mocy , wręcz zaczął się ich powoli bać. Natomiast Czkawka był jego zupełnym
przeciwieństwem. Wagarował , a prawie co noc wychodził z pokoju ,aby poszukać
tajemnych przejść lub zrobić komuś psikusa. Wszyscy Puhoni obwiniali go za
utratę punktów , ale szczerze powiedziawszy szatyn mało się tym przejmował.
Najważniejsza była dla niego dobra zabawa. Roszpunka słusznie zauważyła. Od
czasu dziwnego zdarzenia Meridy , Hogwart stanął na głowie.
Pewnego jednak dnia stało się coś ,co odpowiedziało na
wszystkie zadawane jak dotąd pytania. Przynajmniej w większości. Dzień ten
zmienił, jak dotąd dość nudne życie czwórki młodych czarodziejów.
Około godziny osiemnastej tuż po kolacji paczka przyjaciół
została uroczyście wezwana do dyrektora przez profesora Maginer`a. Uczniowie
szli w napięciu i lekko zestresowani. Dyrektor nie często wzywał do gabinetu nastolatki.
Jednak gdy już to robił musiała to być sprawa ogromnej wagi. Tak też myśleli
przyjaciele.
-O co może chodzić tym razem? Chyba nie o te gluty trolla w
jedzeniu nauczycieli sprzed tygodnia... - zastanawiał się na głos Czkawka.
-Podłożyłeś gluty trolla do jedzenia?! Jak mogłeś? Przecież
to obrzydliwe! - oburzył się Jack i wzdrygnął na samą myśl. Blondynka spojrzała
na chłopaków i zmarszczyła brwi. Po chwili szepnęła do rudowłosej:
-Nie wydaje ci się ,że coś tu nie pasuje?
Merida tylko ziewnęła i wzruszyła ramionami. Jednak kiedy
zauważyła ,że przyjaciółka ciągle czeka na odpowiedź , mruknęła leniwie:
-Bo ja tam wiem. Nie znam się.
***
-Witajcie , kłaniam się nisko! - praktycznie wykrzyknął
dyrektor ,gdy uczniowie weszli do jego gabinetu. Po chwili wskazał ręką na
cztery krzesła stojące naprzeciwko jego biurka - Proszę siadajcie!
Przyjaciele rozsiedli się wygodnie. Dopiero teraz zauważyli
,że przy ścianach siedzieli również wszyscy profesorowie. Czwórka delikatnie
się zgarbiła. Sytuacja ta w żadnym wypadku nie należała do przyjemnych. Młodzi
, bezradni czarodzieje wpatrywali się spłoszonym wzrokiem w dumnie siedzącego ,
wyprostowanego z głową w górze dyrektora. Kiedy mężczyzna miał już zacząć mówić
, nagle wstał profesor Maginer:
-Czy szanowny pan dyrektor postradał już w zupełności
zmysły?! Dlaczego akurat ta czwórka? Przecież oni sobie nie poradzą! To tylko
małe szczeniaki bez przyszłości. Osobiście jestem za wyborem kogoś
inteligentniejszego. - syknął , a jego słowa odbiły się od ścian i rozniosły po
całym pokoju. Zapanowała grobowa cisza.
-Co pan chce przez to powiedzieć? - odpowiedział zdziwiony
dyrektor - Czy śmie pan sugerować mi nietrafny wybór?
-Tak , uważam ,że na pewno stać szanownego dyrektora na coś
lepszego niż ta czwórka.
Przyjaciele spojrzeli po sobie zaskoczeni. Atmosfera robiła
się coraz bardziej napięta.
-I tu się mylisz Maginerze. Jestem w 100% przekonany ,że oni
sobie poradzą. Na przyszłość nie lepiej nie podważaj moich metod. A teraz jeśli nie masz niż ciekawszego do
powiedzenia , proszę usiądź i daj mi opowiedzieć im o co chodzi , dobrze?
Profesor oblał się różowym rumieńcem i usiadł z powrotem na
krzesło. Dyrektor zwrócił się do uczniów i ciągnął dalej:
-Dobrze na czym to ja stanąłem? Ach no tak nawet nie
zacząłem - tu spojrzał z pogardą na nauczyciela , który wcześniej zabrał głos.
- Tak więc. Ogłaszam ,że zostaliście uroczyście wybrani na strażników szkoły.
To tajna organizacja , więc nikomu ani mru mru , rozumiemy się?
Znajomi wymienili zdziwione spojrzenia. Nikt nie spodziewał
się takiej sytuacji.
-Ale co będziemy robić jako ci "strażnicy"? -
zapytał Czkawka i założył ręce na klatkę piersiową.
-Może będzie lepiej jeśli wam to pokażę! - dyrektor klasnął
w dłonie i zgasło światło , a na ścianie pojawił się obraz niczym wyświetlany z
projektora. - Dawno temu jeszcze przed założeniem szkoły magii i
czarodziejstwa na świecie istniał tylko
śmiech , zabawa i radość. Ludzie nie znali jeszcze smutku ani przykrości. Aż do
momentu gdy nastały ciemne czasy. Nikt do końca nie wie kim jest ta postać i
skąd się wzięła... Jednak może lepiej zacznę od początku. Jak już mówiłem na
świecie były tylko dobre rzeczy. Nie pojawiały się one jednak znikąd. Za każdą
rzecz odpowiedzialny był jeden strażnik , a strażników było pięciu: Rowena
Ravenclaw odpowiadała za inteligencję i mądrość ludzi , Helga Hufflepuff była
od miłości i opieki , Godryg Gryffindor odpowiadał za radość i odwagę , a
Salazar Slytherin za śmiech i spryt. Cała czwórka tworzyła idealną mieszankę ,
a ludzie mając takich strażników byli ogromnie szczęśliwi. Jednak paczka miała
również już wcześniej wspomniane piąte koło u wozu : Fantryka Fear`a. On
zupełnie nie pasował do grupy przyjaciół i ogromnie mu to przeszkadzało. Nie
lubił gdy ktoś się cieszył ,a radość strażników i ich podopiecznych ogromnie go
drażniła. Pewnego dnia zbuntował się i używając swoich ciemnych mocy ,
sprowadził na świat ciemność i strach. Wielkiej Czwórce udało się go pokonać ,
jednak wiedzieli oni ,że w każdym momencie ich wróg może powrócić. Postanowili
założyć szkołę magii i czarodziejstwa , aby nowe pokolenia przejęły ich moce i
w przyszłości były gotowe do walki z ciemnością. Jednak nie w każdym można
wyhodować jeden z darów. Dlatego też co 8 lat wybiera się nową Wielką Czwórkę.
Tym razem zostaliście nią wy! - mówiąc ostatnie słowo jeszcze raz klasnął w
dłonie. Tym razem światło zapaliło się , a obraz zniknął ze ściany.
- I co na to powiecie? - zapytał po chwili , uważnie
obserwując wybrańców. Postawa uczniów ogromnie zdziwiła jego starą osobę. Ich
wzroki skupiały się teraz tylko na ciemnej , wilgotnej plamie , która z coraz
większą prędkością powstawała na jednej ze ścian gabinetu.
Uff wyrobiłam się ;) Mam nadzieje ,że wyszło spoko i
dziękuje za przeczytanie. Jesteście ciekawi co dalej? :D
Super! Nie moge sie doczekac nexta
OdpowiedzUsuńPoż
zdro i WENY!!!
Wow.. no ciekawie się zapowiada! pewnie to sprawka mroka! No chyba że Voldzia, ale ja tam nie wiem XD The big four powraca tam, tam tam! Tak niecierpliwie czekam na nexta, mam nadzieję, że wkrótce znów będą sobą! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wenki życzę ;* :)