czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 7 ,,Za karę jest nagroda?"

♥Abrakadabra♥
-Jack , zaczekaj na mnie! - powiedziała ze śmiechem Roszpunka i trzymając dół swojej szaty ,aby się nie potknąć, biegła za białowłosym. Chłopak również z wielkim entuzjazmem biegł przed siebie oszraniając coś tu i ówdzie swoją drewnianą laską. Jack cały czas oglądał się za siebie , czy przypadkiem dziewczyna go nie dogania. Dwójka całkiem nieźle bawiła się łamiąc prawo.
 Nagle Roszpunka poślizgnęła się na lodzie wytworzonym przez białowłosego i wpadła na ogromny regał , przewracając go. Ten z wielkim hukiem upadł na ziemię. Ponad to zrobił to tak głośno ,że prawdopodobnie cały Hogwart i jego najbliższe okolice usłyszały ten hałas.
 Jack szybko znalazł się przy dziewczynie i pomógł jej wstać. Nagle przyjaciele usłyszeli cichy jęk. Zaskoczeni obrotem sprawy rzucili się do podnoszenia biblioteczki. Jak widać nie byli tutaj sami. Kiedy Roszpunka podniosła półkę w górę zobaczyła znajomą twarz.
-Czkawka? Co ty tutaj robisz? - zapytała
-Ja? Nic... tak sobie chodzę... yy... a wy? - odpowiedział szatyn , wstając i chowając jakiś prostokątny przedmiot do swojej skórzanej torby na ramię.
-A ty co tam chowasz? - zapytał białowłosy i spojrzał na chłopaka przenikliwym spojrzeniem.
-Nic. - odrzekł prawie natychmiastowo Czkawka. Po chwili rzucił szybko - Miło było was zobaczyć ... to pa!
-Czekaj , czekaj! Pokaż co masz w torbie. - powiedział Jack i wyrwał pakunek chłopaka. Kiedy ten rzucił się na niego aby odebrać swoją własność białowłosy wyrzucił skórzany wór prosto w ramiona Roszpunki. Dziewczyna otworzyła torbę przyjaciela i wyciągnęła z niej grubą ,prostokątną księgę.
- Jak wytresować smoka...? - przeczytała na głos tytuł ,a echo odbiło się między regałami. Zapanowała cisza.
Nagle Jack zaczął się śmiać i ledwo udało mu się wyksztusić kilka słów:
-Stary - tu przerwa na śmiech- co ty czytasz?
-Nie twój interes - burknął szatyn i wyrwał z rąk Roszpunki torbę oraz książkę.
Nagle przyjaciele zastygli w bezruchu. Z dala słychać było kroki. Coraz głośniejsze i głośniejsze , i głośniejsze...
-Co wy tu do licha robicie?! - zabrzmiał donośny głos profesora Maginer `a , który stanął na przeciwko trójki znajomych. Po chwili dołączyła do niego pulchna kobieta w różowej marynarce i fioletowej spódnicy w zieloną kratę. Jednak nie poruszała się normalnie ,ale podeszła do nich niczym pingwin poszukujący swego stada. Po chwili dorosły czarodziej zwrócił się do kobiety:
-Czy to ci , którzy panią zamrozili?
-Tak to oni - wycedziła przez zęby bibliotekarka i spojrzała zimnym wzrokiem na Jack`a. Ten natomiast oblał się delikatnym rumieńcem.
Profesor Maginer ponownie spojrzał na trójkę uczniów i rozkazał im aby udali się do nauczyciela historii magii - opiekuna Ravenclawu.
                                                                                    ***
Kiedy cała trójka znalazła się pod drzwiami pokoju Profesora Lagendy , Czkawka delikatnie zapukał w drewniane drzwi. Po chwili z drugiej strony rozległ się cichy , ale słyszalny głos. Uczniowie na polecenie nauczyciela weszli do sali i usiedli w wygodnych krzesłach. Pokój był dość przytulny. Na środku znajdowało się drewniane biurko , na około stały dębowe biblioteczki z masą książek , a na ścianach wisiały różne portrety sławnych czarodziei oraz pożółkłe mapy.
Pomimo ,że siedzenia były wygodne Roszpunka cały czas była strasznie spięta , nie to co jej przyjaciele , którzy wyluzowali się na miękkich krzesłach. Dziewczyna dopiero teraz uświadomiła sobie ,że złamała dziś 3 razy regulamin szkolny i może się teraz liczyć z odejściem ze szkoły magii i czarodziejstwa oraz powrotem do zamkniętej wieży.
Profesor splótł dłonie , oparł łokcie na biurku i przyglądał się młodym czarodziejom. Każdego obejrzał dokładnie. Zatrzymał się jednak na ostatniej osobie i popatrzył na nią z wyrzutem. Blondynka bardzo dobrze wiedziała ,że opiekun zawiódł się na niej. Spuściła głowę w dół. Patrząc w podłogę zastanawiała się jak mogła do tego dopuścić. Nie potrafiła się powstrzymać , coś jakby przez cały ten czas łamania zasad nią kierowało.
Nagle nauczyciel odrzekł:
-Zacznijmy od odjęcia punktów. Minus 20 punktów na Hufflepuffu , kolejny minus 20 punktów dla Slytherinu i minus 20 punktów dla Ravenclawu. Dodatkowo zostaniecie dziś po lekcjach aby wyczyścić toalety razem z woźnym. Możecie już iść.
Kiedy przyjaciele  zbierali się do wyjścia , profesor zatrzymał na chwilę Roszpunkę. Dziewczyna wystraszyła się jego wzroku i natychmiastowo zaczęła opowiadać wszystko po kolei , jak gdyby oczy czarodzieja były veritaserum.
-Ja przepraszam , ale jak siedziałam w bibliotece , to Jack przyszedł i ja potem za nim pobiegłam ,i - nagle nauczyciel jej przerwał:
-Spokojnie - pogładził ją po złotych włosach - Nie gniewam się , jednak chciałbym abyś następnym razem zwróciła się o pomoc w poszukiwaniach do mnie - mówiąc to sięgnął na jedną z biblioteczek ,wyjął niebieską księgę i podał ją dziewczynie - Proszę bardzo.
Roszpunka nie wiedziała co odpowiedzieć. Wyksztusiła tylko ciche "dziękuje" i pobiegła szczęśliwa ,aby dogonić swoich przyjaciół.
Natomiast dorosły czarodziej stał z uśmiechem od ucha do ucha wpatrując się w grupkę przyjaciół. Gdy zniknęli za rogiem uśmiech mężczyzny przeistoczył się w grymas złości . Wypowiedział kilka słów pod nosem i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.


Uff namęczyłam się z tym trochę (chociaż wiem ,że to nie dużo ;) ) Mam nadzieje ,że wam się spodoba.

2 komentarze:

  1. Uuu Roszpunka jaka zla... Nie moge sie doczekac NEXTA I WENY!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Jack zawsze coś zbroi :D Ale żeby punka i czkawka? No nieładnie.. :D Rozdział jeszcze raz mówię, że był fajny :D czekam nadal na Meride bo to moja ulubiona osoba z wielkiej czwórki ^^ Wiec, pozdrawiam, życzę wenki i czekam na next! :) :p

    OdpowiedzUsuń