-Jack , zaczekaj na mnie! - powiedziała ze śmiechem
Roszpunka i trzymając dół swojej szaty ,aby się nie potknąć, biegła za
białowłosym. Chłopak również z wielkim entuzjazmem biegł przed siebie
oszraniając coś tu i ówdzie swoją drewnianą laską. Jack cały czas oglądał się
za siebie , czy przypadkiem dziewczyna go nie dogania. Dwójka całkiem nieźle
bawiła się łamiąc prawo.
Nagle Roszpunka
poślizgnęła się na lodzie wytworzonym przez białowłosego i wpadła na ogromny
regał , przewracając go. Ten z wielkim hukiem upadł na ziemię. Ponad to zrobił
to tak głośno ,że prawdopodobnie cały Hogwart i jego najbliższe okolice
usłyszały ten hałas.
Jack szybko znalazł
się przy dziewczynie i pomógł jej wstać. Nagle przyjaciele usłyszeli cichy jęk.
Zaskoczeni obrotem sprawy rzucili się do podnoszenia biblioteczki. Jak widać
nie byli tutaj sami. Kiedy Roszpunka podniosła półkę w górę zobaczyła znajomą
twarz.
-Czkawka? Co ty tutaj robisz? - zapytała
-Ja? Nic... tak sobie chodzę... yy... a wy? - odpowiedział
szatyn , wstając i chowając jakiś prostokątny przedmiot do swojej skórzanej
torby na ramię.
-A ty co tam chowasz? - zapytał białowłosy i spojrzał na
chłopaka przenikliwym spojrzeniem.
-Nic. - odrzekł prawie natychmiastowo Czkawka. Po chwili
rzucił szybko - Miło było was zobaczyć ... to pa!
-Czekaj , czekaj! Pokaż co masz w torbie. - powiedział Jack
i wyrwał pakunek chłopaka. Kiedy ten rzucił się na niego aby odebrać swoją
własność białowłosy wyrzucił skórzany wór prosto w ramiona Roszpunki.
Dziewczyna otworzyła torbę przyjaciela i wyciągnęła z niej grubą ,prostokątną
księgę.
- Jak wytresować smoka...? - przeczytała na głos tytuł ,a
echo odbiło się między regałami. Zapanowała cisza.
Nagle Jack zaczął się śmiać i ledwo udało mu się wyksztusić
kilka słów:
-Stary - tu przerwa na śmiech- co ty czytasz?
-Nie twój interes - burknął szatyn i wyrwał z rąk Roszpunki
torbę oraz książkę.
Nagle przyjaciele zastygli w bezruchu. Z dala słychać było
kroki. Coraz głośniejsze i głośniejsze , i głośniejsze...
-Co wy tu do licha robicie?! - zabrzmiał donośny głos
profesora Maginer `a , który stanął na przeciwko trójki znajomych. Po chwili
dołączyła do niego pulchna kobieta w różowej marynarce i fioletowej spódnicy w
zieloną kratę. Jednak nie poruszała się normalnie ,ale podeszła do nich niczym
pingwin poszukujący swego stada. Po chwili dorosły czarodziej zwrócił się do
kobiety:
-Czy to ci , którzy panią zamrozili?
-Tak to oni - wycedziła przez zęby bibliotekarka i spojrzała
zimnym wzrokiem na Jack`a. Ten natomiast oblał się delikatnym rumieńcem.
Profesor Maginer ponownie spojrzał na trójkę uczniów i
rozkazał im aby udali się do nauczyciela historii magii - opiekuna Ravenclawu.
***
Kiedy cała trójka znalazła się pod drzwiami pokoju Profesora
Lagendy , Czkawka delikatnie zapukał w drewniane drzwi. Po chwili z drugiej
strony rozległ się cichy , ale słyszalny głos. Uczniowie na polecenie
nauczyciela weszli do sali i usiedli w wygodnych krzesłach. Pokój był dość
przytulny. Na środku znajdowało się drewniane biurko , na około stały dębowe
biblioteczki z masą książek , a na ścianach wisiały różne portrety sławnych
czarodziei oraz pożółkłe mapy.
Pomimo ,że siedzenia były wygodne Roszpunka cały czas była
strasznie spięta , nie to co jej przyjaciele , którzy wyluzowali się na
miękkich krzesłach. Dziewczyna dopiero teraz uświadomiła sobie ,że złamała dziś
3 razy regulamin szkolny i może się teraz liczyć z odejściem ze szkoły magii i
czarodziejstwa oraz powrotem do zamkniętej wieży.
Profesor splótł dłonie , oparł łokcie na biurku i przyglądał
się młodym czarodziejom. Każdego obejrzał dokładnie. Zatrzymał się jednak na
ostatniej osobie i popatrzył na nią z wyrzutem. Blondynka bardzo dobrze wiedziała
,że opiekun zawiódł się na niej. Spuściła głowę w dół. Patrząc w podłogę
zastanawiała się jak mogła do tego dopuścić. Nie potrafiła się powstrzymać ,
coś jakby przez cały ten czas łamania zasad nią kierowało.
Nagle nauczyciel odrzekł:
-Zacznijmy od odjęcia punktów. Minus 20 punktów na
Hufflepuffu , kolejny minus 20 punktów dla Slytherinu i minus 20 punktów dla
Ravenclawu. Dodatkowo zostaniecie dziś po lekcjach aby wyczyścić toalety razem
z woźnym. Możecie już iść.
Kiedy przyjaciele zbierali
się do wyjścia , profesor zatrzymał na chwilę Roszpunkę. Dziewczyna wystraszyła
się jego wzroku i natychmiastowo zaczęła opowiadać wszystko po kolei , jak
gdyby oczy czarodzieja były veritaserum.
-Ja przepraszam , ale jak siedziałam w bibliotece , to Jack
przyszedł i ja potem za nim pobiegłam ,i - nagle nauczyciel jej przerwał:
-Spokojnie - pogładził ją po złotych włosach - Nie gniewam
się , jednak chciałbym abyś następnym razem zwróciła się o pomoc w
poszukiwaniach do mnie - mówiąc to sięgnął na jedną z biblioteczek ,wyjął
niebieską księgę i podał ją dziewczynie - Proszę bardzo.
Roszpunka nie wiedziała co odpowiedzieć. Wyksztusiła tylko
ciche "dziękuje" i pobiegła szczęśliwa ,aby dogonić swoich
przyjaciół.
Natomiast dorosły czarodziej stał z uśmiechem od ucha do
ucha wpatrując się w grupkę przyjaciół. Gdy zniknęli za rogiem uśmiech
mężczyzny przeistoczył się w grymas złości . Wypowiedział kilka słów pod nosem
i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Uff namęczyłam się z tym trochę (chociaż wiem ,że to nie
dużo ;) ) Mam nadzieje ,że wam się spodoba.
Uuu Roszpunka jaka zla... Nie moge sie doczekac NEXTA I WENY!!
OdpowiedzUsuńSuper! Jack zawsze coś zbroi :D Ale żeby punka i czkawka? No nieładnie.. :D Rozdział jeszcze raz mówię, że był fajny :D czekam nadal na Meride bo to moja ulubiona osoba z wielkiej czwórki ^^ Wiec, pozdrawiam, życzę wenki i czekam na next! :) :p
OdpowiedzUsuń