sobota, 9 maja 2015

Rozdział 11 ,,Zimne serca"

♥Abrakadabra♥
Witajcie. Na początek chciałam was trochę przeprosić , bo nie wstawiałam ostatnio żadnych postów... Ale wiecie testy i takie tam sprawy. //Serio? Testy? Przecież niedługo koniec roku. Nie mogłaś sobie wymyślić lepszej wymówki?// Nie no dobra , prawda jest taka ,że nie mam weny. Za każdym razem gdy siadam do komputera aby coś nasmarować kompletnie tracę pomysły. Mam nadzieję ,że uda mi się odzyskać dawny zapał i , że pomimo tej dłuższej przerwy nadal będziecie czytać moje wpisy. Tak więc , jeszcze raz ogromnie przepraszam i zapraszam do przeczytania rozdziału.
                                                                        ***

-Panno Roszpunko proszę oddać mi tę... żelazną zdobycz. - burknął dyrektor i wysunął swą lekko pomarszczoną rękę w stronę dziewczyny.
-Ale... - zaczęła powoli blondynka , nadal mocno trzymając kluczyk
-Nie sprzeciwiaj się dyrektorowi dziecko i daj to co masz w ręce! Już!- przerwał jej profesor Maginer
-Dziękuje bardzo , ale poradzę sobie sam. - burknął dyrektor w stronę nauczyciela , a następnie zwrócił się do długowłosej. Dziewczyna biła się przez chwilę ze swoimi myślami , po czym posłusznie  położyła przedmiot na dłoni mężczyzny. Ten zaś przyciągnął go szybko do siebie i schował głęboko w kieszeni szaty.
-Na co czekacie? Wracajcie do domatoriów! - krzyknęła kobieta zajmująca się nauczaniem transmutacji. Nagle , niczym po dotknięciu czarodziejskiej różdżki , czwórka migiem rozeszła się w różne strony.
                                                              ***
Następnego dnia w wielkiej sali było strasznie głośno. Uczniowie gawędzili żwawo przy śniadaniu. Nagle próg wielkiej sali przekroczył chłopak o gładkich , czekoladowych włosach. Miał na sobie skórzaną kurtkę i czarne , przeciwsłoneczne okulary. Czkawka przez swój nowy styl był teraz obiektem westchnień wielu czarodziejek. Szatyn przybliżył się do stolika Hufflepuffu i usiadł koło paczki dziewczyn. Jednak one nie zwróciły na niego większej uwagi. Chłopak nie był przyzwyczajony do tego zachowania.  Zwykle gdy tylko siadał na krzesło, czarodziejki zlatywały się niczym muchy i jedna po drugiej starały się popisywać w obecności Czkawki. Dziś było jednak inaczej , co bardzo wkurzyło szatyna. Aby zwrócić swoją uwagę próbował nawet żonglować owocami , lecz bezskutecznie. Naburmuszony nałożył sobie śniadanie i zaczął leniwie machać widelcem. Machał , mieszał , papkał , aż w końcu jedzenie przestało wyglądać jak jedzenie. Zdegustowany Czkawka odsunął talerz i gdy miał już wstać od stołu , poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Cześć Czkawka , nie sądziłam ,że uda mi się cię spotkać bez tłumu zdesperowanych lasek... Od ostatniego naszego spotkania sporo się zmieniło , prawda?
-Cleo? Co ty tu robisz? Myślałem ,że zrezygnowałaś z nauki w Hogwarcie.
-Zrezygnować? Skąd ci to przyszło do głowy?
-Dawno cię nie widziałem i jakoś tak... ale zresztą nie ważne. - chłopak jeszcze raz spojrzał na tłum zagadanych dziewcząt. - Wiesz może o czym one gadają?
-Nie słyszałeś jeszcze? Jak na gościa , który wie wszystko o wszystkim jesteś w tym dość słaby. Myślałam ,że jako ich autorytet ty powinieneś wszystko wiedzieć od razu. Chyba ,że... coś się jednak zmieniło? Czyżby przestały cię doceniać? Może stwierdziły ,że mają ważniejsze rzeczy do roboty niż rozmawianie z tobą?
-Może przestaniesz w końcu tyle gadać? Zapytałem cię tylko o powód ich rozmowy , a nie historię całego życia.
-O co ci znowu chodzi? Przecież dobrze wiesz ,że żartowałam.
-Chyba rodzice nie obdarzyli cię poczuciem humoru... - burknął zażenowany chłopak.
-Wiesz co Czkawka , nie poznaje już ciebie! Zmieniłeś się. Zapomniałeś o starych znajomych ,a woda sodowa uderzyła ci do głowy!
-Ja się zmieniłem? A nie pomyślałaś ,że może to ty wszystkich denerwujesz?! A może twierdzisz ,że się zmieniłem ,bo przestałem cie traktować tak jakbyś sobie tego chciała!? Jeśli nie masz nic ciekawszego do powiedzenia to lepiej nie zawracaj mi głowy.
Dziewczyna patrzyła jeszcze przez chwilę na szatyna. Tysiąc myśli przeszło jej przez głowę , ale żadnej z nich nie udało jej się wycisnąć przez zaschnięte gardło.  Kiedy w końcu zebrała siły , ogarnęła ją ogromna złość. Wstała od stołu , odsuwając krzesło tak mocno , że z hukiem upadło na podłogę.
- Nie ma sprawy , nie będę ci już kulą u nogi! - zdenerwowana wykrzyknęła mu słowa prosto w twarz ,a po chwili dodała z ironią - Wasza wysokość.
Cleo obróciła się szybko na pięcie i z głową uniesioną do góry  , kroczyła w stronę drzwi wyjściowych. Czkawka zobaczył tylko zarys jej sylwetki , który po chwili pochłonęła  pusta ciemność.

Taki króciutki , ale zawsze jest ;) Mam nadzieję ,że nie jesteście zawiedzeni jeśli spodziewaliście się czegoś innego. Prawdopodobnie kolejny rozdział pojawi się już jutro.




1 komentarz:

  1. Ale czkawka się zmienił.. :( nawet Jack się tak nie zachowywał jak on :/
    Ciekawe co to za klucz, że nauczyciele tak chcieli, aby TBF je oddwali. Jestem ciekawa *o*
    Wybaczam, że cię długo nie było ( codziennie wchodziłam patrzyłam czy dodałaś new rozdział) Mogę spróbować, dać ci jakiś pomysł na rozdział, ale myślę, że sama dasz radę, że tak powiem xd
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń